Organizator:

O transformacji materiału w produkt – rozmowa z Agatą Nowotny

Podziel się

– Wystawa ZASOBY to opowieść opowieść o materiale i jego transformacjach – o wszystkim, co się dzieje na zapleczu produkcji – zwykle ukrytym przed naszym wzrokiem – mówi Agata Nowotny, kuratorka wystawy “Zasoby. Od materiałów do produktów”.

Specjalizujesz się w socjologii i antropologii dizajnu. Skąd zainteresowanie procesem powstawania przedmiotów?

Dobre pytanie. Zawsze interesowały mnie przedmioty: to, jak działają i jak ludzie ich różnie używają. Odkąd pracuję z projektantami, coraz więcej wiem o procesach produkcyjnych i inaczej patrzę na świat. Pijąc kawę w kawiarni, odruchowo podnoszę filiżankę, żeby zobaczyć, z jakiej fabryki pochodzi. Jako dzieci zawsze pytamy – jak to działa i skąd jest. Dorosłym to przechodzi, a mi zostało :)

Która faza produkcji i powstawania przedmiotu jest dla Ciebie najbardziej interesująca?

Nie mam jednej ulubionej. Najbardziej lubię chodzić po fabrykach i podpatrywać, jak pracujący tam ludzie radzą sobie z wyzwaniami – konstruują własne urządzenia, projektują narzędzia i udoskonalenia. Są anonimowymi twórcami produktów, a przecież nikt potem o nich nie słyszy. Lubię rozmawiać z ludźmi – to często otwiera mi oczy na rzeczy, które zwykle pozostają niewidzialne.

Co było inspiracją do powstania wystawy Zasoby?

Zaczęło się od cyklu reportaży z polskich fabryk, który wymyśliłam i realizowałam, tworząc magazyn Futu. Zaprosiłam wtedy do współpracy, fotografa Krzyśka Pacholaka. Super się dogadujemy. Podobnie patrzymy na industrialny krajobraz, nie tracąc z pola widzenia też i ludzi. Dlatego, teraz gdy do przygotowania wystawy zaprosiła mnie Maria Jeglińska, z ramienia ARENA DESIGN – chcąc współtworzyć całość, ponownie zaprosiłam do współpracy Krzyśka. Zdjęcia są integralną częścią naszej opowieści o procesach powstawania produktów.

Jak wyglądał proces zbierania materiałów do wystawy?

Poprzedził ją ogromny research – i to terenowy! W każdej fabryce faktycznie byliśmy, widzieliśmy na własne oczy, rozmawialiśmy z ludźmi, którzy odpowiadają za produkcję. Myślę, że to wielki skarb – docieramy do korzeni. Dlatego do zespołu dołączyła również Ania Łyszcz, absolwentka wzornictwa i nauk społecznych, która bardzo sprawnie porusza się w obu dziedzinach. Na researchu się nie skończyło. Kiedy wszystko zebraliśmy, trzeba było zastanowić się, jak to spójnie przedstawić. Mamy wiedzę, obserwacje terenowe, zdjęcia, co dalej? W Grynasz Studio, które odpowiada za projekt wystawy (zarówno za scenografię, jak i graficzne aspekty), przeprowadziliśmy burzę mózgów, gdzie wszystko pięknie się połączyło. Zależało mi na tym, żeby nie zlecać każdego elementu innemu podwykonawcy. Z Grynaszami się świetnie rozumiemy, a oni sami wnoszą do pracy nad wystawą także merytoryczną wiedzę jako wytrawni znawcy polskiego przemysłu. Ważne też, że wystawa nie odbyłaby się bez zaangażowania uczestników – firmy i producenci wyjątkowo głęboko włączają się w przygotowanie obiektów. Często są to rzeczy dosłownie prosto z linii produkcyjnej: niedokończone, przygotowane specjalnie na naszą wystawę.